być bardziej konkretne.

być więcej konkretne. - Jak się nazywa miasto ustuzou? - Ustuzou nie mają miast. To okazuje się pierwsze miasto, ktĂłre zobaczyłem. Ustuzou mieszkają w... - Na próşno szukał w pamięci. Od dawna nie słyszał marbaku, ani nim nie mĂłwił, więc obecnie nie znajdował słów. Poprzestał na opisie miękkiej budowli wykonanej ze skĂłr, zawieszonej na tyczkach. - Są one rozkładane, a tyczki ciągną... wielkie zwierzęta z włosami. - Dlaczego są rozkładane? Dokąd ciągną? Kerrick wzruszył ramionami, potem wiercąc się, z trudem składał szczątki wyblakłej 83 pamięci. - Tak po prostu się robi. Poluje się w jednym miejscu, ryby łowi w innym. Tak po prostu się robi. Wciąż pytając, Vaintè uzyskała kilka dalszych odpowiedzi. Jak się okazało, ustuzou Ĺźyją w grupach podobnych do stada, ktĂłre wymordowały, są teĹź inne grupy, ale nie wiadomo ile. Zatarte przez moment wspomnienia chłopca były mgliste oraz niepewne. W końcu Vaintè miała dość wypytywania oraz przerwała je jednym gestem. Pora na waĹźniejszą sprawę. Wykorzystując strach oraz stosując nagrody, wytrenuje to ustuzou, by zrobiło co trzeba. Zmieniła swe zachowanie oraz zaczęła przemawiać jak eistaa, kierująca Ĺźyciem miasta oraz jego mieszkanek. - Mogę cię w kaĹźdej chwili zabić albo kazać zabić - wiesz o tym. - Wiem - drĹźał, zaskoczony nagłą zmianą tonu. - Mogę teĹź cię nagrodzić oraz sprawić, by cię szanowano, a nie uwaĹźano za ustuzou, najniĹźszego z niskich. Chciałbyś owego, fakt? Siedzieć przy mnie, kazać innym pracować dla siebie. Mogę to zrobić, ale ty z kolei musisz coś zrobić dla mnie. Coś, co tylko ty moĹźesz zrobić. Musisz zrobić dla mnie coś, co tylko ty moĹźesz uczynić. - Zrobię, o co poprosisz, Eistao, ale nie zrozumiałem, co powiedziałaś. Nie wiem, o czym mĂłwisz. - O tym, co robisz, gdy mĂłwisz jedno, a myślisz drugie. O tym co zrobiłeś Stallan. Powiedziałeś jej, Ĺźe się dusisz, a się nie dusiłeś. - Nie wiem, o co ci chodzi - powiedział Kerrick, udając niewinność, głupotę oraz niewiedzę. Vaintè poruszyła się radośnie. - Wspaniale! Właśnie obecnie to robisz. MĂłwisz co innego oraz myślisz co innego. Przyznaj się albo zabiję cię na miejscu. Kerrick zląkł się nagłej zmiany nastroju Vaintè, groĹşnych ruchĂłw jej otwartego pyska. PrzybliĹźyła się do niego, odsłaniając tuĹź przed nim straszliwe kły. - Zrobiłem to, tale, przyznaję. Zrobiłem to, by uciec. - No widzisz. - Cofnęła się oraz niebezpieczeństwo minęło. - To, co zrobiłeś, to to czego nie potrafi Ĺźadna Yilanè, niech się nazywa kłamstwem. Wiem, Ĺźe skłamałeś, wiem teĹź, Ĺźe niewątpliwie będziesz mnie okłamywał w przyszłości. Nie mogę temu zapobiec, ale choćbyś skłamał Inlènu*, nie pomoĹźe ci to w ucieczce. dziś, gdy wiemy, Ĺźe kłamiesz, wykorzystamy to dobrze. Skłamiesz dla mnie. Zrobisz to dla mnie. - Zrobię, co rozkaĹźe Eistaa - powiedział Kerrick, choć niewiele z owego rozumiał. - Słusznie. Zrobisz, co każę. nigdy nikomu nie powiesz o tym rozkazie, bo wtedy zginiesz. oto kłamstwo, ktĂłre wypowiesz, a musisz je wypowiedzieć z wielkim przejęciem. Musisz powiedzieć: „Tam, wśrĂłd drzew, okazuje się ustuzou, widziałem je!" oto owe słowa. dziś je powtĂłrz. - Tam, w drzewach widziałem ustuzou.